Sesje RPG

Dalor

[Podchodzę do pulpitu kontrolnego i próbuję podłączyć się do kamer]

Amarin

[Biorę przedmioty i rodzielam je między siebie i Dalora. Szukam następnych drzwi]

Bard

Kamery zjebane;d Zebraliście złom i idziecie dalej... WAAAA... jakiś mroczny dżedaj! ma miecz świetlny i chce się bić ;] Odepchnął Dalora mocą.

Amarin

[patrzę na niego]
- Oż ty gnojku! Ja ci dam bić Dalora!
[wrzeszczę, po czym strzelam do niego seryjką z pistoletu laserowego] ( Very Happy

)

Dalor

{Trzymać kurwa KLIMAT! Bard pisz jak MG... Amarin pistolet blasterowy to pistolet... nie strzela seriami}

[Podnoszę się i doskakuję do Mrocznego Jedi]

Bard

Jedi odbił promienie blasterowe... na szczęście żaden nie trafił w was. Dalor atakujecie się z Mrocznym Jedi kilkakrotnie i parujecie swoje ciosy.

Amarin

[dołączam do Dalora i atakuję Mrocznego Jedi]

Dalor

[wciaż walczę starając się nie myśleć o niczym aby moje ciosy wykonywały się automatycznie]

Bard

Razem radzicie sobie lepiej... Dalor twoje ciosy stają się bardziej finezyjne i mniej przewidywalne... zadajesz cięcie w brzuch. Amarin uderza w głowę.
Zabiliście go.

Przedmioty: 2xmedpakiet, czerwony short lightsaber

Dalor

[idę dalej]

Amarin

[kontynuuję poszukiwania wraz z Dalorem]

Bard

Ok... Trafiacie do pomieszczenia z kapsułami ratunkowymi. Większość jest już odpalona - została jedna. Statek jest na granicach wytrzymałości. Musicie uciekać...

Dalor

[Wsiadam do kapsuły]
- No chodź!

Amarin

[pędzę do kapsuły na złamanie karku]
-Obyśmy się zmieścili. Ale nie możemy przecież odleciec bez Bastili!

Bard

Bum. Jeb. Łup. Sru. Inne dźwięki rozpadającego się statku kosmicznego. HEHEHEH... no w każdym razie zdążyliście w ostatniej chwili... Farciaże... Statek sie rozpieprzył na małe kawałeczki, a kapsuła pędzi w stronę planety Taris...

Dalor

- Trzymaj się!

Amarin

-Trzymam się!

Bard

Lecicie przez kilkanaście sekund i uderzacie o pow. planety. Ogłusza to was na jakiś czas. Budzicie się w jakimś apartamencie, cholera wie gdzie. W rogu stoi skrzynka z waszym wyposażeniem, pod ścianą stoi mały warsztat, a wita was twarz waszego znajomego (nie, to nie koszmar) Cartha Onasi.
-Hej! Towariszczi... nasza misja to odnalezienie Bastilii... już wystarczająco dużo czasu straciliśmy na wasz sen... WSTAWAĆ!
{możecie pogadać}
Ekwipunek Onasiego: Blaster, jakiś tam pancerz, wibroostrze.

Dalor

- Sooo?... Co się staaaało?... Moja głowa...

Amarin

[wstaję szybko, lecz ze zmeczenia padam na podłogę]
- Ouch, gdzie jesteśmy? Dalor żyjesz?

Bard

- Nie pierdolić tylko szukać! ein zwei ein zwei! HEHEH

Dalor

- Zamknij się! Moja głowa...
[Próbuję wstać]

Amarin

-Że niby JA mam się zamknąć? To ty cały czas coś pleciesz bez sensu. A zresztą, nie mam ochoty się kłócić!
[wstaję i szukam przedmiotów]

Bard

Znalazłeś gumowego kurczaka (nie pytaj...) oraz trochę jedzenia... no i swój sprzęt.
Dalor wstałeś po zdaniu kurewsko trudnego testu budowy.

Amarin

[patrzę na Gumowego KAczorka]
-Czy mogę go zatrzymać?
[zakładam swój sprzęt]

Dalor

[Biorę miecz i medpakiety ze skrzyni]

Bard

Bierzecie sprzęt.
- Trzeba by iść i wybadać w kantynie czy czegoś nie wiedzą...

Idziecie do kantyny i widzicie jak grunty z Exchange katują jakiegoś człowieka. Pieprzą coś o długu (50 kredytów (i tak nie macie kasy...)). Co robicie?

Dalor

[Podchodzę do nich]
- Oddał Ci dług, możesz już iśc...
[Przelatuję mu dłonią przed twarzą]

Bard

[użycie Force Persuade się udało] {weak minded fools! ;d heheh ;]}
- Co jest kurwa? Myślałem że te oprychy mnie zajebią... Eeeeeeeeeeeeeee... Co ty tak właściwie zrobiłeś? Nie jesteś chyba jakimś Jedi czy coś... To planeta Sithów... jeśli dowiedzieli by się o czymś takim to już Twój koniec. W każdym razie - nie znamy się. Odejdź!
Idziecie do kantyny.

W kantynie...
Bithowie grają swoje melodyjki, a do melodii tańczą skąpo ubrane tancerki Twi'leków. {niezłe dupy...} Są 4 miejsca do wyboru:
1. Arena gladiatorów
2. Bar
3. Gildia łowców głów
4. Stoły do pazaaka

Co robicie?

Amarin

[naradzam się z Dalorem, po czym podążam w stronę Baru]