Sesje RPG

Bard

Zatrzymujecie się i znajdujecie wygodne miejsce.

Dalor lekko was dogania.

dark_fire

[Wyciągam potrzebne rzeczy i prostym zaklęciem rozniecam mały ogień i staram się coś uwarzyc dla człowieka]
[/i]-I jak tam? Kręci ci się w głowie albo coś? a jak rana?
[staram się byc miła, bo on tak bezbronnie wygląda patrząc tym mętnym wzrokiem na mnie. Nasłuchuję czy nie nadchodzi Daloe lub Orkowie...]

Bard

- Nie wszystko w porządku... dziękuję że jesteś dla mnie taka dobra...
Mayhem powoli warzy wywar dla Shyrona.

Dalor jesteś jakieś... 3h drogi za nimi

dark_fire

- No to dobrze.
[Odstawiam wywar na chwilę i siadam obok Shyrona. Skręcam sobie ziołowego papierosa i czekam aż wywar ostygnie - jest z ekspresowych ziół prosto z Mrocznej Puszczy:) ]

Bard

Shyron nieśmiało patrzy na elfkę...
- Ja... ehhh... to mi pomoże?

"Ona jest... oszałamiająca... piękna... ..."

- Właściwie co ty palisz?

Dalor jesteś 2.5h drogi z tyłu

dark_fire

- Za dużo pytań zadajesz. Ale powinno przynajmniej w cześci odwrócic działanie zaklęcia, które spowodowało utratę pamięci. I trochę cię wzmocni. Nie zimno ci? Wyglądasz niewyraźnie...

Bard

- N... nie... zamyśliłem się... ... ... chociaż właściwie... może i mi zimno... nie zwracałem na to uwagi... kiedy to będzie gotowe?

2h

dark_fire

- Za jakieś pół godziny...Cholera, nie mam jagód mniszka lekarskiego...Czekaj tu i w miarę mozliwości nie ruszaj się.
[Zdejmuję płaszcz i okrywam go ( w celach kamuflażu oczywiście). Idę szukac w las tych jagód...]

Bard

- Dobrze...
"Cholera zostałem sam... nie mam niczego żeby się bronić... mam nadzieje że szybko wróci..."

Ok szukasz ziół przez 10 minut i znajdujesz je... (co by sprawy nie utrudniać Very Happy

).

1.75h

dark_fire

[Dodaje zioła i wywar jest gotowy. Podchodze do Shyrona i daję mu je]
-Może byc ci niedobrze, ale to szybko przejdzie. I jakbyś mógł nie gap się na moje uda bo ci wilczych jagód tu dosypię...

Bard

- C...co? Nie... nie gapie się... podziwiam - tak... ale się nie gapię
Shyron szybko wypija wywar, stara się nie wąchać żeby go nie zemdliło.
- I kiedy to zadziała... Mayhem?

1.5h

dark_fire

-Jak będziesz miał wrażenie, że twoje jelita już nidgy nie wrócą na swoje miejsce. Jak będziesz rzygał to proszę nie na płaszcz. Wybacz, że nie uprzedziłam dokładniej, ale byś nie wypił.
[Uśmiecham się niewinnie i patrze jak zaczyna się skręcac z bólu. niestety to niezbędne przy takim wywarze]

Bard

Shyron odrzuca płaszcz Mayhem. Patrzy w jej oczy, po chwili odwraca wzrok...
Poczuł okropny ból i zaczął wymiotować...

Dalor 45 minut

dark_fire

[Niestety nic nie mogę zrobic. Patrzę tylko, czy coś nie jest za bardzo źle. I palę sobie:))]

Bard

Shyron przestaje wymiotować niedługo przed przybyciem Dalora (jak tam musi śmierdzieć...).
- To napewno zapamiętam do końca życia... - dalej odczuwa ból...
- Niczego sobie jeszcze nie przypominam... no może oprócz kilku przebłysków pamięci...

Dalor właśnie nadchodzi.
- Czemu on taki obładowany idzie... przyjacielu nic cię nie napadło po drodze?

Dalor

[Zrzucam wszsytko z pleców i sapię]
- I co się tak głupio pytasz sklerotyku?... Przecież żyję... [Siadam na ziemi i szukam wody]

dark_fire

-Masz. Już niedługo mam nadzieję nie będzie z niego sklerotyk
[podaję mu bukłak z wodą]

Bard

- Coś powinno być w jukach... GDZIE są konie do cholery?

Dalor

[Piję wodę]
- Co?! Ciesz się że w ogóle coś mamy! Ja targałem to przez dwa kilometry a ty siedziałeś tutaj jak dwuletnie dziecko i jeszcze ona musiała Cię niańczyć... Dziwny zbieg okoliczności że dopiero teraz odzyskujesz pamięć...

dark_fire

[Lekko się irytuje]
-Na pewno nie niańczyłam go!!I o jakich koniach on mówi?

Bard

- Wolisz nie wiedzieć... wolisz nie wiedzieć... w każdym razie Mayhem mi pomogła... nadal nie pamiętam wielu rzeczy
Patrzy na Mayhem.

Dalor

- Dobra dobra... Daleko jeszcze mamy?

dark_fire

-Przecież jestem tu [ierwszy raz w życiu! ALe wydaję mi się, że niedługo.

Bard

- Nie pamiętam tej okolicy wogóle... ale jeśli jesteśmy na dobrym szlaku to chyba nie długo... wydaje mi się że mieliśmy jakieś konie?

6h drogi przed wami

Dalor

- Nie mieliśmy żadnych cholernych koni...

Bard

- To ta amnestia... mieszają mi się różne fakty... Dobra... ruszajmy!
Shyron patrzy na elfy nieco niepewnie.

dark_fire

[Zbieram moje rzeczy, zakładam płaszcz, zarzucam kołczan i torbę]
-Idziesz sam czy potrzebujesz pomocy?
[Zwracam się do Shyrona]

Dalor

- No chyba Was porąbało jak myślicie że będę to wszystko sam niósł... [Wskazuje na ogromne plecaki które zrzuciłem po przybyciu na miejsce]

Bard

- Oczywiście, że idę... dam sobie radę...
[zabieram swój miecz i resztę wyposażenia, miecz przewieszam przez plecy]
- Ale dziękuję, że oferujesz mi swoją pomoc. - Shyron lekko się uśmiecha, następnie zwraca się do Dalora - Wezmę cześć tych rzeczy - tyle ile zdołam...

[Shyron rzuca krótkie spojrzenie na Mayhem]
- No... ruszajmy! - zaczyna iść z uśmiechem na ustach

Dalor

[Podaję najmniejszy plecak Mayhem, a największy zakładam na plecy]
- Wiem że jesteś słąby ale musisz to wziąć... [Zwracam się do Shyrona i wskazuję na pozostały plecak]