Sesje RPG

dark_fire

-Ej no bez faworyzacji!TO ze jestem elfka nie znaczy ze nie moge nosic tyle co wy!
[Biorę ten wiekszy i mniejszy daje Shyronowi]

Bard

-Wole nieść tamten plecak (cięższy)
Shyron podchodzi do Mayhem, chce się zamienić plecakami.
"Faworyzacja..."

dark_fire

-Nie dotykaj mnie!! Dam radę!![i]
[Odskakuje z tym plecakiem i ide w las]

Dalor

[Kręci głową i mruczy pod nosem]
- Kobiety... chcesz dobrze a tym zawsze źle... [Klepnął Shyrona w ramię]
- Idziemy! [Ruszył za Mayhem]

Bard

- Racja... idziemy...
[ruszył za Dalorem]
5.5h drogi

dark_fire

[Przedzieram się przez las i czy ja coś słyszę albo widzę ciekawego?chociaż śniadanie?]

Bard

Przedzierasz się przez las, nie idziesz utartym szlakiem. NAGLE trafiasz na ślady krwi pozostawione na liściach jakiegoś drzewa i na glebie. Po bliższym przyjrzeniu się można rozpoznać plamy czarnej orczej krwi i jaśniejszej ludzkiej. Nie widać śladów walki.

Dalor i Shyron próbują dogonić Mayhem. Po dłuższej pogoni gubią ją...

- Gdzie ona jest? Musimy przeszukać las... jeśli się zgubiła możemy jej nigdy nie znaleźć... - Shyron wyglądał na zmartwionego i lekko przestraszonego

dark_fire

"Coś dziwnego się tu działo..."
[Idę dalej, szukając czegoś do upolowania...]

Bard

Szukając czegoś do upolowania zauważyłaś jelenia z wielkim porożem (ROGACZ! Very Happy

).

Dalor i Shyron szukają Mayhem. W końcu odnajdują jej ślady w miejscu gdzie wcześniej odnalazła krew.

- Coś tutaj jest nie tak... nie wydaje ci się?... na szczęście nie wygląda to chyba na elfią krew?

Dalor

[Wziął krew na palce i powąchał]
- Orcza... Idziemy [Powiedział krótko i poszedł dalej]

dark_fire

[Podkradam się bezszelestnie bliżej i zostawiam to zwierzę w spokoju. Jest tak piękne i majestatyczne...Wracam do drużyny]

Bard

Mayhem gdy wracasz to drużyny z zaskoczenia atakują cię zamaskowani przeciwnicy (na pierwszy rzut oka jest ich około 16), nie masz szans na obronę. Łapią cię.

Shyron i Dalor słyszą krzyk z niedaleka.
- Słyszałeś to? To Mayhem! Ruszaj się nie ma czasu do stracenia! - Shyron ruszył w biegu do miejsca skąd słyszał krzyk.
Biegną ile tchu i natrafiają na liczne ślady. Nikt nie starał się ich zatrzeć.

- Idziemy za śladami... nie możemy jej zostawić...

Dalor

[Zrzucam plecak]
- Szybko!

dark_fire

-Skurwysyny! Przejebani chuje rżący własne matki! Ojcojebcy! Walczylibyście uczciwie, a nie tylu was! I tylko na jedną elfkę! Niech wasza śmierc będzie długa, a wszystko czego dotkniecie gnije! [Wrzeszczę jak opetan i to nie wzale żeby ich nastraszyc, ale żeby zaalarmowac Shyrona i Dalora, może się przejmą choc troche?]

Bard

- Słyszałeś to? BIEGIEM! - Shyron usłyszał głos elfki.

"Trzymaj się Mayhem... już idę!"

Mayhem jeden z ludzi którzy cię pojmali uderzył Cię obuchem w głowę... zapadłaś w mrok.

Dalor

[Staram się wykorzystac swoją elfią zwinność i dogonić Shyrona]

Bard

Shyron biegł po śladach i wkońcu trafił do jakiejś "budowli" wykutej w skalnej ścianie. Była to jakby świątynia o skalnych ścianach... większość tych ścian ozdabiał czerwony barwnik... powiew wiatru przyniósł zapach "barwnika" i tego z czego został pozyskany - Shyron czuł zapach rozkładających się zwłok. W najwyższym punkcie budowli znajdowała się płaskorzeźba przedstawiająca oko w okręgu z wychodzącymi z niego kolcami.
Po chwili dotarł Dalor.
Mimo, że świątynia sprawiała wrażenie monumentalnej nie była wcale taka wielka.

- Wchodzimy... zabijaj wszystko co się rusza... jeśli te dranie coś jej zrobili będą umierać powoli! - Shyron wziął swoją broń, machnął mieczem kilka razy - szybko przypomniał sobie swój styl walki. Pobiegł w stronę świątyni.

Dalor

[Dobywam broni]
- Pójdę pierwszy... w środku na pewno są pułapki

Bard

Wchodzicie w długi korytarz nisko sklepiony korytarz. Wszędzie czuc wilgoc, jest ciemno. Pomieszczenia te nie wyglądają na świątynie, ale ten chłód i jakieś dziwne uczucie mistycyzmu... Idziecie długo. Korytarze rozwidlają się i skręcają, jesteście już bardzo zmęczeni i zniecheceni, kiedy Dalor słyszy z lewej strony jakiś dziwny pomruk...

Idziecie w tamtą stronę. Nagle robi się jasniej, jest strasznie zimno, woda kapie po ścianach, ale korytarze sa szersze i w ściany pozatykane sa pochodnie. Ten opmruk to jakiś rytualny śpiew...

Nagle z bocznego korytarza wyłania się dwóch na biało ubranych mężczyzn. Nie myśląc wiele ogłuszacie ich i zabieracie białe szaty wyglądające na kapłańskie. Ich chowacie za zakrętem, a którego przyszliście. Idziecie w stronę śpiewu...

Na korytarzach jest coraz wiecej tak samo ubranych ludzi. Ida szybko i sami zaczynają intonowac tą złowrogą pieśń w nieznanym języku... Jesteście ignorowani, w ich oczach płonie religijna ekstaza...

Korytarz schodzi w dół.

Nagle kończy się i przez niskie sklepienie wchodzicie do największej podziemnej sali jaka w życiu widzieliście. Ma wielkośc katedry św Piotra w Rzymie, jest wysoko sklepiona i jakby okragła jak no podziemnego jesziora. Naokolo w dół schodza kamienne ławy przy których stoją tysiące ubranych na biało mążczyzn intonujących tę pieśń...

Na samym dnie sali jest jeziorko o krystalicznej wodzie. Ma średnice jakichś dziesięciu metrów, a na środku jest kamienna wysepka z ołtarzem, na którą prowadzi tylko wąski kamienny mostek. Koło niego stoi trzech najstarszych ajkich w życiu widzieliście ludzi, widocznie magów, ubranych w długie czarne szaty i mających długire białe brody.

Ze zgrozą uświadamiacie sobie, że biała postac leżącą na ołtarzu to Mayhem. Z daleka wygląda jak posąg przykuty do ciemnego granitu...
Jest naga i oddycha bardzo płytko...Jest pod wpływem jakiegoś narkotyku...

Shyron wpadł w gniew... było po nim to widać - wyglądał jak by miał zamiar wbiec w tłum i zabić wszystko co się rusza.
" Musze być spokojny... nie mogę zepsuć naszego przebrania..."
- Dalor... Musimy ją ratować... zrób jakieś zamieszanie... odciągnij ich wszystkich jak najdalej - ja załatwie tych najstarszych...

Dalor

[Biorę pochodnię i rzucam w tłum magów, następnie biorę kolejną i rzucam w inna grupę]

Bard

Dalor zaczął uciekać przed rozwścieczonym tłumem. Słyszał jak za jego plecami wybucha ognista kula, a po niej kolejna, słyszał magiczne pociski odbijające się od ścian korytarzy, słyszał rzucane w jego kierunku przekleństwa (takie normalne... nie magiczne).

W sali pozostała ledwo garstka ludzi - wraz z najstarszymi magami ledwo dwa tuziny. Zebrali się na wyspie - chcieli szybko ukończyć rytuał. Shyron postanowił to wykorzystać... przebudził w sobie Bestię i rozpłatał 3 stojących najbliżej ludzi, z każdą chwilą przedzierał się coraz bliżej, na ziemię padały kolejne trupy. Dotarł do jednego ze Starszych, połamał mu kończyny i rozpłatał brzuch... niech zdycha w cierpieniach. Inni starsi uciekli Drzwiami Przez Wymiary.
Shyron uspokoił się, stał się sobą. Uwolnił Mayhem, położył na ziemi i okrył ją resztkami szat, zerwał jakieś z jednego z kapłanów i nimi takźe otulił jej nagie ciało. Przytulił jej głowę do swojej piersi...

Dalor

[Staram się znaleźć jakąś szczelinę w ścianie lub suficie w której mógłym się ukryć]

Bard

Dalor zręcznie ukrywa się w szczelinie w ścianie... cień ukrywa jego obecność. Pościg go ominął, ale cała świątynia jest zaalarmowana.

Mayhem zaczęła powoli wracać do rzeczywistości.

Dalor

[Wychylam głowę z szczeliny, jeśli nie ma magów na horyzoncie to biegnę do miejsca w którym ostatnio widziałem Shyrona]

dark_fire

Czuję straszne zimno i tepy ból w głowie...Wszystko się kręci... Widzę czyjąś zamazaną sylwetkę...Chyba ktoś mnie niesie...Wszystko się kręci i ten ból...Chyba zwymiotuję...
-O Bogowie...

Bard

- Mayhem... dobrze się czujesz? - Shyron spojrzał czule na elfkę, przytulił ją nieco mocniej

Mayhem jest bardzo słaba.
Dalor wbiega do sali i widzi porozrywane ciała kapłanów na podłodze.

Dalor

- Zabieramy się stąd! [Podbiegam do Shyrona i Mayhem]

Bard

- Jak chcesz uciec? Teraz pewnie cała świątynia jest zaalarmowana... musimy się rozejrzeć... ty musisz się rozejrzeć... ja zajmuję się teraz Mayhem

- Mayhem wszystko już dobrze... - Shyron powiedział szeptem do May

Dalor

"Pieprzony egoista..."
[Ochodzę ołtarz i przeszukuję okolice]

Bard

W pobliżu ołtarzu znajdujesz jakieś dziwne płyty w podłodze... po bliższym zbadaniu to coś w stylu zakamuflowanego włazu w podłodze.