Sesje RPG

dark_fire

Dalor i Shyron musieli w pośpiechu uciekac z ostaniej osady z powodu sporej awantury wywołanej w karczmie. Na razie wędrują razem do miasta zwanego Altissa.
Jest noc, obozują nad rzeką. Shyron śpi, Dalor siedzi na straży.
Nagle bezszelestnie po drugiej stronie ogniska pojawia się zakapturzona postac...
Dalor wstaje dobywając miecza, człowiek pochrapuje...

Dalor

[Kładę dłoń na rękojeści drugiego miecza i powoli go wysuwam]
- Kto idzie?

dark_fire

-To kim jestem nie ma tu znaczenia. Czy to ty jesteś Dalor? Drow, który dawno już opuścił Podmrok? Podróżujesz z ułomną istotą, która w swej pysze uważa się za równego Elfom. Mam rację?
Postac ma zachrypnięty głos i nic nie możesz wyczytac z jej sylwetki.

Dalor

- KTO IDZIE?! [Powtórzyłem głośno i skrzyżowałem ostrza mieczy]

dark_fire

-Nieważne. Nie potrzebujecie tego?
[Rzucam Dalorowi pod nogi sakiewkę, która pobrzękuje dośc głośno]
-Sprawdź ją.

Dalor

[Nie opuszczając broni kopię sakiewkę w pobliże śpiącego Shyrona]
- Wstawaj do cholery!! [Nie spuszczam wzroku z miejsca z którego dobiega głos]

dark_fire

-Daję ci ostatnią szansę- zostaw tego człowieka i zacznij słuchac mnie.
Shyron budzi się lekko zdezorientowany i ze zdziwieniem patrzy na sakiewkę.

Bard

[Chowam sakiewkę i zrywam się na równe nogi, po chwili obserwacji sytuacji łapię za miecz]
- Kto to?

dark_fire

-Widzisz jak szybko przyzwyczja się do złota- rzucam do Dalora- Teraz słuchajcie mnie oboje- chcecie zarobic? Nie będą to łatwe pieniądze i ostrzegam, że tchórze nie mają szans. To jak będzię? A ty lepiej nie ruszaj się! [Zwracam się do Shyrona zbyt gwałtownie ruszającego w moją strone]

Dalor

[Powoli opuszczam broń]
- Czego chcesz?...

dark_fire

-Na początek musicie udac się do miasta oddalonego stad jakieś trzy dni drogi. Zwą je Yuugi. Tam odnajdziecie kapłankę imieniem Zair i pokażacie jej mój znak. Tam dostaniecie dalsze wskazówki. Wydatki na podróż już macie

Bard

- Ja tam mu nie ufam... - powiedział cicho do Dalora
[nadal jestem w postawie bojowej]

Dalor

- Nawet nie wiemy kim jesteś, jak wyglądasz, i twierdzisz że wykonamy robotę dla kogoś o kim nie mamy zielonego pojęcia?

dark_fire

-Ale powiedz, że to cie nie zaintrygowało? z tego, co wiem nie mieliście konkretnych planów, ani pieniędzy , a Yuugi to piękne miasto. Chyba nie zaszkodzi wam porozmawiac z kapłanką?

Dalor

[Kręcę głową]
- To czy mamy plany i pieniądze to nie Twoja sprawa... Pokaż się a rozpatrzę sprawę...

dark_fire

[Rzucam mały kamyk i łapie go Shyron]
-Zrobicie jak chcecie...WIecie co macie robic
[Postac oddala się]

Bard

- To co zrobimy?... Pieniądze zawsze się przydadzą... a planów rzeczywiście nie mamy, za dużo o nas wie...
"Kto to był do cholery?"

Dalor

- Nie bądź taki naiwny... to pewnie kolejna, pieprzona pułapka... Już nie raz przez coś podobnego omal nie straciłem życia...

dark_fire

[Shyron ma watpliwoci i podchodzi do ledwo tlącego się ognia. Oglada kamyk i okazuje się, że jest na nim malutka czerwona róża...]

Bard

- Hmmmm... róża... ciekawe... ja myślę, że powinniśmy spróbować...

Dalor

[Krzyżuję ręce na klatce piersiowej]
- No tak tak, proszę... Szerokiej drogi... może oddaj mi złoto bo kiedy Cię już zabiją to i zbiorą ekwipunek...

Bard

- A ty jak zwykle na nie... zresztą jak chcesz... ta róża poprostu mnie zaciekawiła...

Dalor

- Jestem zmęczony... miej się na baczności... on może jeszcze wrócić... [Kładę się spać]

Bard

[Shyron pilnuje ognia, rozgląda się czy nic nie zbliża się w ciemnościach]

dark_fire

Shyron siedzi i czeka rozmyślając. Nagle dzieje się coś dziwnego...Ognisko całkiem wygasa, wszytsko pokrywa mgła, staje się zimno...

Bard

"O cholera..."
[zrywam się na równe nogi, chwytam za broń, próbuję obudzić Dalora]
- Wstawaj!

dark_fire

Wszystko jest w tak gęstej mgle, że nie widzisz nawet Dalora...
Wieje wiatr, ale nie słyszysz go tylko czujesz...
Nagle widzisz niedaleko płonące światło

Bard

[przez chwile próbuję jeszcze znaleźć Dalora, później przyglądam się bliżej temu światłu, szykuje się do walki]

dark_fire

W twojej głowie rozlega się cicha powabna muzyka...Mimo, że tego nie chcesz zaczynasz isc w stronę światła...

Bard

[opuszczam broń, idę w stronę światła omamiony muzyką]