Sesje RPG

dark_fire

W głowie Shyrona wciąż rozbrzmiewa ten głos, a reszta ciała pragnie tej kobiety...Czary:) Dalor zirytowany pogania konia...

dark_fire

Szaleńczo przedzierają się przez las i już po dwóch dniach (oczywiście z przerwami) dojezdzają do miasta Yuugi. Ma potrójne mury obronne i około 10 tys mieszkańców, więc jak na te realia jest ogromne. Z zachodu czuc smród slumsów, wszędzie jest pełno zwierząt i panuje ogólny brak higieny. Do miasta ciagnie tłum ludzi, kupców, rolników, panuje straszny rozgardiasz. Wszedzie nawołują wędrowni sprzedawcy(...)
Miasto leży na wzgórzu, za ostatnimi murami widac pozłacane kopuły swiątyń i dachy zamków. Zanim dojezdzacie do miasta zaczyna zapadac zmrok...

Dalor

- Piękne miasto... [Powtórzył słowa nieznajomego]
- Jedziemy do karczmy... musimy się przespać [Nie czekając na odpowiedź człowieka, skierował konia ku centrum miasta]

dark_fire

Znajdujecie karczme "Pod czarnym koniem". Oddajecie konie do stajni i wczodzicie do zatłoczonego pomiesczenia. Znajdujecie miejsce w kącie i zamawiacie piwo...

Bard

[popijam piwo, prawie cały czas nerwowo się rozglądam mając nadzieje, że ją zobaczę]
- I co... żyjemy!... a ty tak panikowałeś! - uśmiecha się

Dalor

[Drow prychnął i spojrzał ironicznie na człowieka]
- Ja panikowałem? Po raz kolejny uratowałem Ci dupę! [Napił się piwa]

Bard

- Uratowałeś? Sam sobie jakoś radziłem... ale już skończmy z tym - teraz musimy się zastanowić co dalej... najpierw kupmy jakieś wyposażenie, miecz dla mnie i tak dalej... a potem pójdziemy zanieść ten amulet... albo jak się boisz - sam to zrobię...

Dalor

[Drow zignorował prowokację Shyrona, uśmiechnął się ironicznie i zamówił coś do jedzenia]

dark_fire

Młoda córka karczmarza na widok złotych monet przyniosła wam wielką tłustą pieczeńz bochnem chleba i zalotnie spojrzała na Shyrona...

Bard

[przez chwilę patrzę na nią]
- Wreszcie zjemy coś porządnego!... - odkrajam sobie kawał(ek) pieczeni i kawałek chleba, jem - Delicje... ... ... czy ona na mnie spojrzała?

Dalor

- Nie wiem... [biorę nóż i odkrawam kawał pieczeni]
- Zapytaj jej... [Zaczynam jeść]

dark_fire

Karczmarka wraca i daje wam jeszce piwa pochylając się przy tym troche zbyt mocno... teraz już na pewno patrzy na Shyrona

Bard

- emm... Witaj... - Shyron ma troche głupi wyraz twarzy... po chwili wraca na ziemię - Heh... coś mnie rozproszyło... dzięki za "sprawną" obsługę - uśmiecha się

dark_fire

Karczmarka daje znaki Shyronowi żeby za nią poszedł...Piwo Szumi w głowie...Macie dobre humorki...

Bard

[idę za karczmarką]

dark_fire

Karczmarka wprowadza cie bocznymi drzwiami do pokoi, idziesz za nia, przechodzi przez jedne drzwi, wchodzisz za nią i ze zdziwieniem widzisz, że mała, niska salka jest pusta, a jedyne wyjście to to, którym weszłeś. Znów rozlega się muzyka...Coś każe ci podejśc do małego okienka. W osotatnich promieniach zachodzacego Słońca widzisz mała kopułę zwieńczona posągiem skrzydlatej nimfy...Stoisz tak zachwycony aż wszystko pokrywa mrok.
Dalor siedzi i pije. Jest świadkiem rozmowy dwóch ludzi, którzy opowiadają o dziwnych porwaniach wielu kobiet z wyższych sfer, midzy innymi córki księcia tej partii kraju...[/i]

dark_fire

Shyron stoi nadal...
DAlor zauważa, że karczmarka chodzi pomiędzy stołami i zaniepokojony nieobecnośścią Shyrona idzie go szukac. Idąc po śladach znajduje go całego w pajęczynach pod oknem...Po niezbyt lekkim uderzeniu w twarz Shyron trzeźwieje...Muzyka go opuszcza...

Dalor

[Podbiegam do niego i próbuję go rozplątać]
- W coś ty się znowu wpierdolił?!

Bard

- Co się znowu stało?... spiłem się za bardzo?
"znowu ona..."

dark_fire

DAlor denerwuje się i postanawia iśc juz spac do wynajetego pokoju w karczmie. Ciagnie za sobą Shyrona, który nadal jest lekko oszołomiony. Nagle drogę zastępuje im pokaźny (czyt. wielki jak lodówka w supermarkecie) karczmarz i pyta:
-Czegoście tam hultaje szukali?

Dalor

- Nie twój zasrany interes... [Próbuję go przesunąć i ciągnę Shyrona dalej]

dark_fire

-Moja karczma i mój interes!!Coście za jedni?
Za jego plecami rośnie spory tłumek, więc musicie to jakoś pokojowo załatwic

Dalor

"Szlag..."
- Kolega trochę za bardzo przechylił kufel... [Poprawiam rękę Shyrona przerzuconą przez mój kark]

dark_fire

Karczmarz przez chwilę myśłi ciężko, potem drapie się po głowie i odsłanie przejście.
-Trzeba było tak od razu...
Idziecie do waszego pokoju. Rzucasz Shyrona na łóżko, sam kładziesz się na drugim. Shyron już nie jest taki oszołomiony i zaczyna ci opowiadac coś o miejscu, do którego macie pójśc...Zaczynacie omawiac plan dnia jutrzejszego...

Dalor

- Bez gadania! Jutro o świcie bierzemy konie i spieprzamy stad zanim znowu się w cos wpieprzysz...

Bard

- Nigdzie nie jedziemy... musimy iść do tej świątyni... musimy!
"musimy..."
- Tam... jest kt... coś ważnego dla mnie!

Dalor

- NIE! Znowu się w coś wpieprzysz... NIE MA MOWY!!

Bard

- Nie powstrzymasz mnie... muszę tam iść... nie rozumiesz?!

Dalor

- NIE! To jest moje ostatnie słowo!

Bard

- Więc idę sam! Rób jak chcesz!
"Niczego nie rozumie... niczego!"