Sesje RPG

Mediv

[przysłuchuje się co robi Dalor] Co ty kombi...? [Płachta się unosi. Widzę jakiegoś nieznajomego człowieka. Staram się go kopnąc]

dark_fire

Shyron kierowany nagłym instynktem zaraz po podniesieniu płachty roześmiał się z ulgą. Pd płachtą widzi ukrytych w dziwnej pozycji Dalora trzymającego w ustach pusty gąsiorek i drugiego, który stara się go kopnąc ze skrępowanymi nogami...

Bard

- Dalor... w co ty się znowu wpakowałeś?... czekajcie rozwiążę was...
"on to potrafi"

[rozwiązuje Dalora]
- Kim on jest? - Shyron wskazuje na związanego człowieka

Mediv

[patrze podejrzliwie na tego człowieka] Z czego się tak cieszysz co?

Dalor

- Mediv, Shyron. Shyron, Mediv. [Przedstawiam ich sobie najszybciej jak mogę, po czym zabieram się za rozwiązywanie Mediva]
- Zabieramy się stąd!

dark_fire

Jak najszybciej uciekacie stamtąd. Liedy już odbiegacie na bezpieczmną odległośc macie do wyboru kilka propozycji działania
- Uciec na kilka dni do pobliskiego lasu, żeby przeczekac zagrożenie
- zaczaic się w jakiejs karczmie szukajac zajęcia
- upic sie i zabawic w jakims zamtuzie
- uciekac dalej i wrocic skad przyszliscie

Bard

- No panowie ja wracam... mam tu jeszcze coś do zrobienia... i ta sprawa nie cierpi zwłoki!
'... muszę zdobyć nowy miecz!"

- Ale najpierw przydała by mi się jakaś broń...

dark_fire

Hm chcesz isc sam czy z pomoca przyjaciol?

Bard

mogę iść sam... chyba, że pójdą ze mną

dark_fire

To moze ich sie spytaj? I jakos zorganizujcie sobie sprzet. Na dozyskanie starego na razie nie macie szans. Radze wam odszukac karczme-spelune "pod sprośnym wieprzem"

Bard

- Idzie ktoś ze mną? Czy może mam iść sam.? Właściwie to róbcie co chcecie... ale... to zadanie zapewne przyniesie wam JAKIEŚ korzyści

Dalor

- Czy ty masz mnie za idiotę? Nie mam zamiaru iść za Tobą tylko dla pieniędzy... Albo trzymasz się z nami i słuchasz nas albo idź do tych swoich zjaw... Mam tego na prawdę dosyć! Nigdy mnie nie słuchałeś i zawsze się w coś wpieprzysz! [Wrzeszczę na Shyrona]

Mediv

[Uśmiecham się]

Bard

- Mów co chcesz... ale... jeśli jednak KOGOŚ by interesowały korzyści... to sporo złota może się nam przytrafić po jego wykonaniu! - Shy uśmiechnął się

[poszedł w stronę karczmy "Pod Sprośnym Wieprzem"]

dark_fire

DAlor patrzy na oddalającego się Shyrona i wtedy głos w tej sprawie zabiera Mediv...

Mediv

[Uśmiecham się jeszcze szerzej] Nie wiem jak ty Dalorze ale mnie kusi te złoto [patrze na niego juz poważnie] Ale decyzja należy już do ciebie...

Dalor

- Ja nie idę za nim... już trzy albo cztery razy mało nie straciłem przez niego życia, [Rozglądam się po budynkach i szukam niedomkniętych okien lub drzwi]

Mediv

[Podążam za wzrokiem Dalora] Wiem o czym myślisz. Może i rzeczywiście nie za bardzo ufam temu... Shyronowi czy jak mu tam... ale cos mi mówi że podrużując z nim możemy zyskac trochę złota. A może i coś więcej. Uwierz mi wiem co mówię. Wychowywałem się u Opiekunów a oni znają się na takich sprawach. [Uśmiecham się] A jeśli chłopak znowu ci się narazi to ja mogę mu pomóc [wykonuję znaczący gest przejeżdzania palcem po szyii]

Dalor

[Drow pokręcił powoli głową i westchnął]
- No dobra... ale nie miej potem do mnie żalu jak trafimy do więzienia albo gorzej...

dark_fire

Pobiegliście za Shyronem. Na poczatek obezwładniliście kilku dośc podchmielonych kupców i teraz idziecie z ich sakiewkami i dośc marna bronią, a Dalor ma fikuśny strój kupiecki (fioletowo- czerwony Smile

). Docieracie do karczmy i poszukujecie jakichkolwiek informacji na temat tej tajemniczej postaci.
Nagle Shyron przypomina sobie o kopule, którą widział w ostatnich promieniach słońca i opowiada wam o tym.... Co sądzicie na ten temat?

Dalor

- Schlałeś się jak świnia, a potem mówisz o jakiś kopułach czy świątyniach... Daj spokój [Drow machnął ręką]

Mediv

[słucham Dalora i wybucham śmiechem. Uspokajam się po pewnym czasie] Cóz. NIe wim co o tym sądzic. Ale jak dla mnie to nie alkohol był tego przyczyną. [patrze podejrzliwie na Shyrona] Zdarzały ci się jeszcze jakieś tego typu.... sny?

dark_fire

Shyron lekko się zdenerwował. Nagle podszedł do nich krępy człowieczek z cienkim wąsikiem i zagadał:
-Wyglądacie mi panowie na potrzebujących broni... Mam wszstko czego chcecie...
Uśmiechnął się zuchwale. Wyglądał na kogoś w rodzaju pomocnika karczmarza.

Dalor

- To zależy co masz do zaoferowania...

dark_fire

- Hm...
Podrapał się po brodzie.
- Właściwie wszytsko czego sobie życzycie. Nasza karczma słynie z wyposażenia. Mogę wam pokazac...Tuż przy ladzie na zapleczu...

dark_fire

Zaprowadził ich do dlugiej komnaty. Dał im młodego pachołka, który pomógł podopasowywac kolczugii zbroje zadziwiająco lekkie (jak się okazało były roboty elfiej, prawdopodobnie pozdzierabe z ofiar jakiejś bijatyki w karczmie). Kolekcja mieczy, sztyletów, kusz i łuków była zadziwiająca.
Kiedy już wszytsko wybrali Shyron wyraził obawę, że nie dysponują taka suma pieniędzy wyciagając jeden ukradziony mieszek. Mediv z uśmiechem wyciągnął trzy (w tym jeden ukradziony karczmarzowi, który był tak pijany, że nawet niewiele nie zauważył). Dalor dorzucił ukradizone złoto kupca i o dziwo zostało im jeszcze na porządne wino i jakieś oszczedności na dalszą drogę. Lekko upojeni gąsiorkiem wyszli w chłodny ranek. Ludzie powoli zaczęli wychodzic na ulicę, z dzielnicy światynnej dobiegały ich rytualne modlitwy. Jakaś kobieta wylała pomyje tuż obok butów Shyrona.

Bard

- Co ty robisz, kobieto?!?! - Shyron popatrzał na nią ze złością

dark_fire

Macie kilka możliwości do wyboru- obrac Shyrona za przewodnika i poszukiwac tajemniczego obiektu albo poszukac jakiegoś zarobku.

Dalor

- Dobra, więc... proponuję zarobić trochę złota. Nie mamy nawet na nocleg...

Mediv

Jestem za. Czekajcie... Gdzieś tutaj powinien mieszkac jeszcze mój kolega z młodości. Moze on będzie miał jakąś robotę do wykonania. Szukajmy garbarza Carlosa.