Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Pon 12:00, 21 Sie 2017    Temat postu:

-Kiedys, dawno temu, zanim przeszlismy do metody uciskania zamknietej klatki. A ty?

-Tylko raz - odparl Brian. - Kilka lat temu. Pacjent mial przestrzelone serce w wyniku porachunkow gangsterskich. Otwarcie klatki udalo sie, zaszycie dwoch otworow po



pociskach rowniez.

-Co dalej?

-Nie dotrwal do operacji.

-Moze teraz sie uda? Cholera.

Brian nie byl pewien, czy to powiedzial, czy tylko pomyslal. Oboje wiedzieli, ze nie ma innego wyjscia, jak tylko otworzyc klatke piersiowa, zacisnac rozdarty przeszczep, przez ktory wyciekala krew, w dalszym ciagu doprowadzac plyn do ukladu krwionosnego i uciskac reka serce dopoty, dopoki chory nie trafi na stol operacyjny i nie zostanie podlaczony do sztucznego plucoserca. Szansa na to, ze Paul Wilansky przezyje otwarcie klatki piersiowej, byla znikoma - zwlaszcza ze mial ja przeprowadzic kardiolog, a nie chirurg. A jednak bez opanowania krwawienia w piersi i recznego uciskania serca rozkojarzenie czynnosci elektrycznej i mechanicznej wkrotce moze doprowadzic do przedsmiertnego migotania komor.

Brian byl bliski powiedzenia, ze nie jest w stanie podjac
Amarin
PostWysłany: Pią 20:46, 22 Gru 2006    Temat postu:

[Również kładę się spać]
Bard
PostWysłany: Nie 0:04, 17 Gru 2006    Temat postu:

[wymieniam się spojrzeniami z Kathleen i idę spać]
Dalor
PostWysłany: Pią 22:23, 15 Gru 2006    Temat postu:

Kathleen właśnie odłożyła słuchawki od radiostacji.
- Skontaktowałam się z Agencją, dowódca mówi że za wszelką cenę mamy dostać się do Niemiec tym pociągiem, to jedyna szansa. Zostało nam pare godzin więc lepiej prześpijcie się zanim wyruszymy do miasta.
Amarin
PostWysłany: Pią 22:07, 15 Gru 2006    Temat postu:

[przebrany patrzę na Johna roześmiany]
Tak, tak, masz WSZYSTKO(bez skojarzeń proszę Razz^^) na miejscu
Bard
PostWysłany: Pią 22:02, 15 Gru 2006    Temat postu:

[przebieram się]
- No i jak wyglądam? Wszystko na miejscu?
Dalor
PostWysłany: Wto 17:23, 12 Gru 2006    Temat postu:

- Tym pociągiem jedzie sama elita, w tym jakiś wysoko postawiony oficer SS, nie ma mowy o odkupieniu biletów. [Dopiła koniak] Mam dla was cywilne ubrania. [wskazała na kufer] O 8 rano wyruszamy do miasta więc przebierzcie się (na dworze Razz) a ja skontaktuję się z Agencją. [Podeszła do łóżka i wyciągneła spod niego radiostację]
Bard
PostWysłany: Pon 23:23, 11 Gru 2006    Temat postu:

- Mówiąc że nakłonimy miałem na myśli delikatną perswazję w postaci pięniędzy... lub kradzież oczywiście... znam się na tej pracy... gdyby nie to nie było by mnie tu [uśmiecham się do Kathleen]
"Jazda na "gapę"..."
- Jazda na "gapę" mi się nie uśmiecha... za łatwo było by nas złapać... a szwaby z SS nie przebierają w środkach...
Amarin
PostWysłany: Pon 23:15, 11 Gru 2006    Temat postu:

Tym raze zgodzę się z Kathleen. Musimy zdobyć je siłą, lub sposobem. Za koniak dziękuję, jestem niepijący
[mówię uśmiechnięty]
Dalor
PostWysłany: Pon 23:10, 11 Gru 2006    Temat postu:

- Chyba zapominasz kim jesteś, jesteśmy agentami a nie najemnikami... Trzeba będzie je wykraść, w ostateczności będziemy jechać na "gapę"... [Wypiła łyk koniaku i zamieszała nim w szklance]
Bard
PostWysłany: Pon 23:00, 11 Gru 2006    Temat postu:

- Oczywiście... nigdy nie odmówię szklaneczki koniaku w towarzystwie tak miłej damy [uśmiecham się]
(tutaj zakładam, że koniak został podany ;p)
- Więc poprostu dyskretnie popytamy i "nakłonimy" posiadacza biletów na oddanie nam ich? [popijam trochę koniaku] To wydaje się być proste... Bleek co ty na to?
Dalor
PostWysłany: Pon 22:54, 11 Gru 2006    Temat postu:

Słysząc słowa Bleeka agentka prychnęła i odwróciła głowęw stronę Andersa.
- Musimy zdobyć te bilety, w mieście jest kantyna która jest kopalnią plotek, może tam uda nam się zdobyc informacje o posiadaczach biletów [Podeszła do szafki i wyciągneła trzy szklanki i butelkę koniaku]
- Napijecie się? [Zapytała z lekkim uśmiechem]
Amarin
PostWysłany: Pon 22:47, 11 Gru 2006    Temat postu:

Tak to jest chyba najprzytulniejsze mieszkanko w jakim była nam dane przebywać
[mówię, z nutką Sarkazmu i rozbawienia]
A tak na poważnie, to jak mamy się dostać do Paryza, jeśli nie pociągiem? Od razu mowię, że pieszo nie ma mowy
Bard
PostWysłany: Pon 22:44, 11 Gru 2006    Temat postu:

[siadam na krześle]
- Więc jak zdobędziemy bilety? Podrobimy? [mówię z nutką śmiechu w głosie] [poważnieję] Więc co proponujesz Kathleen... ... Tak właściwie nie przedstawiłem się z imienia... jestem John... mój kolega to też John... zabawne czyż nie? [zaczynam się śmiać, po chwili przestaję]
"Nawet miłe mieszkanko..."
Dalor
PostWysłany: Pon 22:33, 11 Gru 2006    Temat postu:

Anders, agentka dostrzegłą że się na nią gapisz, odwróciła wzrok i rozejrzała się.
- Jakbyś zgadł... niedaleko mam kryjówkę w której przeczekamy resztę nocy, rano udamy się do miasta, podobno jutro odjeżdza pociąg do Paryża, lecz biletów już nie ma. No więc chodźcie za mną. [Ruszyła na północ]
- A tak swoją drogą, nie jestem męzatką, wiec nie zwracaj się do mnie "Pani" [Uśmiechnęła się ironicznie]
Po pięciu, może dziesięciu minutach wędrówki dotarliście do małęj drewnianej chatki. Weszliście do środka, dostrzegliście stare łózko, a obok niego solidny kufer. Po lewej było pare zniszczonych szafek, przy ścianie stał stół z czterema drewnianymi krzesłami.
Bard
PostWysłany: Pon 22:20, 11 Gru 2006    Temat postu:

"Jest... piękna..."
- Zostały z niej drzazgi... Teraz zapewne zabierze nas pani do jakiejś zakonspirowanej bazy?
"..."
Amarin
PostWysłany: Pon 22:19, 11 Gru 2006    Temat postu:

Bo mieliśmy niemiłą przygodę. Podczas skoku spadochronowego nastąpiły niespodziewane konplikacje, a radiostacja roztrzaskała się na kawałki
[mówię poróbując wstać po ataku]
Dalor
PostWysłany: Pon 22:18, 11 Gru 2006    Temat postu:

-- To was miałam odnaleźć... Jestem Kathleen Wook. Dlaczego nie skontaktowaliście się przez radiostację? [Zapytała i odgarnęła czarne włosy z twarzy (ma niebieskie oczy ;p)]
Bard
PostWysłany: Pon 22:13, 11 Gru 2006    Temat postu:

- Tak a ja to agent Anders... pani?
[szybko zapytałem, oczekując odpowiedzi patrzałem jej w oczy ( jaki kolor? Wink )]
"To chyba nasza agentka... dzięki Bogu"
Dalor
PostWysłany: Pon 22:11, 11 Gru 2006    Temat postu:

Gdy się skradałeś usłyszała Cię i złapała za rękę a następnie przewróciła, gdy zobaczyła znak Agencji Rządowej natychmiast Cię puściła.
- Agent Bleek? [Zapytała podnosząc karabin i opierając go na ramieniu]
Amarin
PostWysłany: Pon 22:05, 11 Gru 2006    Temat postu:

[zakradam się do postaci od tyłu i próbuję wytrącić jej a rąk karabin. Próbuję złapać ją od tyłu za kark]
Mów kim jesteś i to Zaraz!
Dalor
PostWysłany: Pon 21:47, 11 Gru 2006    Temat postu:

Dostrzegasz małe jeziorko po środku lasu które idealnie nadaje się na "schowek". Podczas zdejmowania resztek spadochronów znajdujesz radiostację, a raczej jej kawałki. Teraz nie wiesz jak skontaktować się z dowódctwem... Podszas zatapiania spadochronów słyszysz trzask gałęzi, z cienia wyłania się postać z karabinem w ręku gdy się odwróciłeś, owa postać zastygła w miescu i wycelowała broń w Twoim kierunku
- Nie ruszaj się! [Powiedziała dość głośno, okazało się że to kobieta]
Bard
PostWysłany: Pon 21:43, 11 Gru 2006    Temat postu:

[obserwuje samochód, czekam aż odjedzie wystarczająco daleko]
- To nam się udało... Mogło być gorąco... teraz musimy gdzieś schować spadochrony...
[szukam miejsca na ukrycie spadochronów (a raczej tego co z nich zostało...)]
Dalor
PostWysłany: Pon 20:57, 11 Gru 2006    Temat postu:

Podczas walki z pułapką gałąź załamuje się i spadasz na ziemię, spadochron jednak dalej wplątał się w gałęzie lecz na tyle nisko że możesz go spokojnie zdjąć. Samochód zwolnił koło lasku i wysiadł z niego kierowca, na szczęście wyszedł tylko za potrzebą i odwrócił się do Was plecami, po chwili wsiada i odjeżdza w stronę miasteczka.
Amarin
PostWysłany: Pon 20:53, 11 Gru 2006    Temat postu:

[Usiłuję się rozplątać z pułapki. Jeśłi to się nie udaje, to czekam na partnera]
Dalor
PostWysłany: Nie 23:04, 10 Gru 2006    Temat postu:

Drzewo nie ma gałęzi po których móglbyś wejśc, lecz gałąź na której wisi Bleek jest dośc mocno napięta i trzeszczy. Słyszycie nadjeżdzający samochód, po chwili dostrzegacie światła.
Bard
PostWysłany: Nie 23:01, 10 Gru 2006    Temat postu:

[odcinam się, zaczynam szukać Bleek'a]
"O kurwa... jak go jakoś nie ściągnę to po nim..."
[próbuje wspiąć się na drzewo i odciąć Bleek'a]
(cicho) - Spróbuje cie ściągnąć... nie hałasuj tylko...
Dalor
PostWysłany: Nie 20:56, 10 Gru 2006    Temat postu: WW II [Misja szpiegowska]

Jest rok 1943 rok wiosna, Angielski wywiad doniósł że Niemcy prowadzą prace nad nową bronią StG 44. Waszym zadaniem jest dowiedzieć się gdzie trwają prace nad tą bronią, wykraść jeden egzemplarz i ukraść plany. Wylądujecie we Francji, niedaleko Paryża, do Niemiec będziecie musieli się dostać sami. Dostaniecie radiostację, przez którą dostaniecie zaszyfrowaną wiadomość gdzie i kiedy spotkacie się z naszym agentem.

Lecicie samolotem jest 3 w nocy, skaczecie za 2 minuty, zakładacie spadochrony i stajecie przy drzwiach. Została 1 minuta, zapala się czerwone światełko.
- Przygotować się! [Krzyknął pilot]
Zostało 30 sekund, samolot przyśpiesza, 15 sekund otwierają się drzwi. Zielone światło! Skaczecie! Spadacie bardzo szybko w dół w kierunku małego lasku, otwieracie spadochrony i lądujecie w lasku. Anders, wpadasz w krzaki a twój spadochron zaplątał się w gałęzie, Bleek zachaczyłeś o drzwo i zawisłeś 2 metry nad ziemią, nie masz noża więc musisz coś wykombinować (a mówiłem nie wkurwiaj mnie Razz).

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group